Przejdź do treści
Caritas Stary Sącz
Caritas Stary Sącz
Caritas Stary Sącz
Caritas Stary Sącz
Caritas Stary Sącz
Przejdź do stopki

Nadszedł dzień

Treść

Nadszedł dzień, w którym spodobało się Panu powołać do siebie z ziemskiej służby siostrę Eleonorę Salamon. Tych, którzy mieli możność poznać i obcować z siostrą Eleonorą, smutek po namacalnej stracie rozprasza pewność, iż zyskaliśmy w tym dniu niestrudzonego orędownika.
Choć wrosła w Stary Sącz jak żywa tkanka, nie pochodziła stąd, ale, jak lubiła powtarzać „zza miedzy” z niedalekiego Krościenka. Tam zastała ją pożoga wojny przerywając edukację w szkole podstawowej, wyrywając bezdusznie z niewinności dzieciństwa, przynosząc nowe trudy i wyzwania. Jednak dla siostry Eleonory, mimo iż z boleścią wspominała te lata, nie był to czas rozpaczy i zatracenia, dla niej był to czas zapuszczania korzeni w Bogu. Dojrzała swą drogę, i przylgnąwszy do Pana już nie traciła Go z oczu.
Tuż po wojnie wyjechała do Krakowa, gdzie w Ochronce na „Modrzejówce”, prowadzonej przez siostry Służebniczki, pomagała przywracać do normalności życie tych najmniejszych braci naszych. Zachęcona przez Matkę Generalną kontynuowała naukę w liceum, zdała mała maturę, a następnie ukończyła 1949 szkołę pielęgniarską i rozpoczęła swoje zawodowe doświadczenie w Szpitalu Bonifratrów w Krakowie.
W marcu kolejnego roku wyjechała do Dębicy na obłóczyny – pierwszy etap kształtowania sióstr zakonnych. Po kolejnym roku złożyła śluby w Zgromadzeniu Służebniczek Bogurodzicy Dziewicy Niepokalanie Poczętej i kontynuowała oba powołania w Szpitalu Bonifratrów, tym razem w Paskach Wielkopolskich.
Mimo pokory i zaufania w decyzje przełożonych, przyznawała sama, że z tęsknotą spoglądała w stronę gór z wielkopolskich nizin, dlatego z radością przyjęła po pięciu latach przeniesienie do podkrakowskiego szpitala psychiatrycznego w Kobierzynie, gdzie spędziła kolejnych 17 lat.
Trudy życia wraz z upływającym czasem dawały o sobie coraz bardziej znać, dlatego początkowo przyznano siostrze rentę zdrowotną, a po uzyskaniu odpowiednich warunków przeszła na emeryturę. Jeszcze zanim osiadła w Starym Sączu, przez rok pracowała w Nowinach koło Chełma w szpitalu psychiatrycznym, a kolejne trzy lata pełniła funkcję dyrektora przedszkola w Szczurowej.
Wszystkie te ścieżki życiowej aktywności nieuchronnie prowadziły siostrę Eleonorę do grodu świętej Kingi – to tutaj mieliśmy jeszcze cieszyć się jej oddaniem, zaangażowaniem i bezinteresownością. W 1994 roku, 2 miesiące po przyjeździe do Starego Sącza, została zaproszona przez ówczesnego proboszcza Alfreda Kurka do udziału w dziele Caritas. I już na pierwszym spotkaniu została poproszona przez wolontariuszy o sprawowanie opieki nad tutejszym oddziałem parafialnym. Podjęła się tego zadania tak jak wierzyła – całą sobą. „Caritas, to miłość, a miłość to służba” – to było motto jej działania – dzielić się chlebem, otwierać serca na potrzeby braci i sióstr, wyciągać pomocną dłoń. Nieocenionym w tych działaniach talentem siostry była zdolność zarażania dobrem. Potrafiła wydobywać z ludzi to, co najlepsze, przełamując ich lenistwo duchowe, otwierając oczy na potrzeby bliźnich, rozgrzewając uśpione serca. Zawsze głośno doceniała zaangażowanie wolontariuszy i sponsorów, swoje traktując jako powinność a nie zasługę.
Winni jesteśmy siostrze Eleonorze przy tym pożegnaniu nie odznak i dyplomów, ale wdzięczność za zasianie w naszej starosądeckiej społeczności ziarna ofiarności i obietnicę kontynuowania jej dzieła. Jeśli nie damy tym ziarnom obumrzeć, to siostra Eleonora, która o starym Sączu mówiła, że „znalazła tu swoje miejsce na ziemi, doznała ogromnej życzliwości ludzkiej, pomocy i zrozumienia” – będzie mogła ze spokojem złożyć u stóp Boga swoje ziemskie życie i za świętym Pawłem powtórzyć: „w dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem” …
                                                                                                                     Janina i Zbigniew Matysowie

111379